sobota, 24 maja 2014

Psychopata - Część 1

To nie jest świat rzeczywisty, to nie jest świat "Naruto". Postacie się bardzo różnią od swoich oryginałów. Proszę nie czepiać się nierealnych szczegółów, to na potrzebę opowiadania. 
Dziękuję.
...
MUAHAHAHAH. Już maj. O matko XDD'. Zaczęłam to pisać dawno temu, kończę dopiero teraz. W ogóle doszłam do wniosku, że zacznę się uczyć. Moja kochana siostrunia uczy się aktualnie do sesji i nic nie musi robić. A ja? Haruję od rana. To pranie, to odkurzanie, to zamiatanie podwórka, to koszenie trawnika, to obiad, to sprzątanie w domu, to ścieranie kurzy.
Matko.
Powiadam Wam, że zwariować można XD.
Dobra, kij.
Nutka i notka XD

~
Depresja to na prawdę coś przerażającego. Gdy Cię dopada nie chce ci się nic robić. Jedynie beczeć, siedzieć z twarzą w poduszce, upijać się bądź melancholijnie spoglądać na życie toczące się za ścianami domu. Powody takiej depresji są różne, a czasami - nawet ich nie ma. Po prostu taki stan cię dopada, a ty nawet nie wiesz czemu. Może, przypomina się coś z przeszłości? Albo żałujesz czegoś, co zrobiłeś kiedyś, a dopiero teraz odczuwasz skutki tego wykonu?
Hashirama nacisnął złotą klamkę i wszedł do środka. Odruchowo chciał położyć klucze na stole, ale ... zamarł zaskoczony. Salon był cały zadymiony. Trudno było nawet coś zobaczyć przez gęste, szare smugi. Na oślep dotarł do okna i otworzył je na oścież. Na kanapie ujrzał Madarę. Chłopak był jeszcze bledszy niż zwykle, a pod aktualnie matowymi, nie ukazujących żadnych emocji oczami znajdywały się duże "wory". W popękanych wargach trzymał zapalonego papierosa, mimo, że trzy, może nawet cztery puste paczki tej trucizny leżały na ziemi. Długie włosy były całe potargane, a czarne spodnie podarte na kolanach. Bluzki na sobie nie miał, więc doskonale widział wiele blizn na szczupłym ciele. Uchiha wypuścił dym z ust.
- Co ty tu robisz? - spytał. Jego głos był chłodny i zachrypnięty. - Myślałem, że nie masz kluczy...
- Co się z tobą dzieje? - uciął mu gość, wyrwał mu papierosa, zgasił i wrzucił do kosza. 
- Ej! - Uchiha syknął oburzony. - Nic się ze mną nie dzieje. Powtórzę pytanie, co ty tu robisz?
- Martwię się o ciebie - oznajmił najspokojniej w świecie. - Jak ty wyglądasz?
- Wydaję mi się, że jak roztrzepany dzieciak - mruknął z głupim uśmieszkiem. - Nie masz co się martwić, czuję się wyśmienicie.
- Tak, na pewno - skrzywił się lekko. - Czy ty masz świadomość istnienia czegoś takiego jak zdrowie?
- Oczywiście. Ale nie zapomniałeś o czymś? - obnażył kły jak to miał w zwyczaju. 
Pomimo tak dużej ilości wypalonych papierosów, jego zęby wciąż były takie same. Śnieżnobiałe, ostro zakończone. Zgryz niczym u rasowego, pielęgnowanego wilka. Stworzonego do zabijania. 
- Madara - zniżył głos. 
- Lekarz mówił, że jestem niewrażliwy na trucizny zawarte w alkoholu i papierosach. O co, więc ci chodzi? - przewał mu, nie pozwalając nawet dokończyć zdania.
- Chodzi mi o twoje zdrowie psychiczne.
- Co z nim nie tak? - zaśmiał się beztrosko. 
- Wszystko.
- Ej, to było wredne! - burknął i ponownie zachichotał. - Wiesz co?
Zeskoczył z kanapy i położył dłoń na jego ramieniu. Przejechał długim paznokciem po jego policzku i dopiero po dłuższej chwili odezwał się:
- Zaczęło mi się nudzić. Idę się pobawić - zaświergotał radośnie i nim Senju zdążył zareagować, po prostu znikł.
To zachowanie Madary świadczyło tylko o jednym. Wkrótce miasto znów wypełni się wieściami o kolejnym, brutalnym morderstwie. A on? Nie ma co na to poradzić. Nie wie jak ma przemówić do rozsądku temu... człowiekowi? Nie. To określenie nie pasowało do tego psychopaty. Prędzej Uchiha kojarzył mu się z jakimś wysłannikiem Piekła. Na pewno nie z człowiekiem.
~.~
Najgorsze w dużych miastach są ciemne uliczki. Miejsca, gdzie chodzą jedynie najciemniejsze typy - a reszta wędruje tylko wtedy, gdy na prawdę jest to skrót, a czasu pozostało niewiele. Młoda, piękna kobieta o sięgających pośladków blond włosach, najwyraźniej kierowała się na jakąś imprezę. Odziana w krótką, czarną sukienkę i buty na obcasach - co jakiś czas patrzyła na srebrny zegarek na lewym nadgarstku. Jego blade wargi wykrzywił złośliwy uśmieszek. Zeskoczył z poniszczonego murku i gładko stanął przed kobietą.
- Dobry wieczór, proszę pani - odezwał się radosnym głosem, typowym dla małego dziecka.
- Dobry wieczór, chłopczyku - uśmiechnęła się do niego ciepło. - Potrzebujesz czegoś?
- Zabawy - odparł tym samym tonem. - Nudzi mi się.
- Bardzo chciałabym się z tobą pobawić, ale się spieszę. Moja siostra ma dziś urodziny.
- Urodziny? - jego głos stał się "normalny". Taki jak zwykle. Chłodny, przerażający. Typowy dla seryjnego zabójcy. - Wiesz co, paniusiu? Co powiesz na to, żeby dać jej prezent urodzinowy w formie... Hmmm... Kolejnego przyjęcia?
- C-co ma-masz na myśli? - wydukała nagle przerażona, cofając się w tył. Ta nagła zmiana.... zaskoczyła ją.
-Spokojnie, nie jestem gwałcicielem - parsknął radośnie. - Miałem na myśli twój pogrzeb.
Rozpłynął się w powietrzu. Zdezorientowana blondynka już chciała uciekać, gdy poczuła sztylet na swojej szyi.
- Błąd. Kiedy ktoś ci grozi zabiciem, to nie powinno się uciekać. Zwłaszcza, gdy w wiadomościach jest głośno o seryjnym mordercy. Bo ten, który zabija sporo, wie co zrobi jego ofiara. Powinnaś mnie czymś zaskoczyć, teraz nie mam zabawy - westchnął i przy cudownej melodii kobiecego krzyku, lekko poderżną jej gardło.
Przerażona ofiara opadła na ziemię, a obficie krwawiące cięcie ubrudziło jej piersi i prawe ramię. Zsunął w pół powieki i nadepnął na jej dłoń ciężkim butem, miażdżąc kości. Znów wrzasnęła.
- Gdybyś mnie zaciekawiła, zabiłbym cię bezboleśnie. I widzisz, co narobiłaś? Dobrze, moja droga ofiaro. Jak masz na imię?
- Na-Naomi - wydukała.
- A więc, Naomi - uśmiechnął się przerażająco. - Masz jeszcze jedną szansę. Zaskocz mnie.
- Madara, zostaw ją - znów usłyszał ten głos.
Prychnął pod nosem, patrząc na opierającego się o ścianę Hashiramę.
- Nie zrobię tego - oznajmił najspokojniej w świecie.
- Pro-proszę... - usłyszał jej szept.
- Nie zaskoczyłaś mnie - zabrzmiała odpowiedź. Nadepnął na jej klatkę piersiową, zaczęła kasłać. - Zawsze mówicie to samo. Czy przyszłe trupy mają taki scenariusz wryty jakoś do umysłu? ... Tak pro po - zabrał nogę, a Naomi zaczęła łapczywie oddychać. - Co Ty tu robisz, Senju?
- Uwierzysz, jak powiem iż wybrałem się na spacer?
-Oczywiście, że nie, kotku. Czyżbyś postanowił, mój kochany panie policjancie, dowiedzieć się co znów zrobię? Czy może chcesz jednak postępować według prawa, słońce?
Kobieta zamrugała oczami. Spod powiek wypłynęły łzy. Jest mordowana. Torturowana. A policjant stoi oparty o ścianę i nic nie robi? Zawyła przerażona.
- Zamilcz - syknął zirytowany Madara i wyjął nóż z kieszeni.Rzucił go centralnie w zdrową rękę i przebił skórę. Krzyknęła.
- Dobrze wiesz, że nie wsadzę cię za kratki. Ale powinieneś znaleźć sobie inne hobby - oznajmił po dłuższej chwili Hashirama.
- Inne hobby? Kotuś, dobrze wiesz, że to nierealne - znów te ostre kły. I ten przerażający uśmiech. - Dobra, koniec zabawy.
Naomi nie zdążyła już nic powiedzieć. Z całkowicie rozciętą szyją i szczęką, zmarła z szeroko otwartymi oczami.
- Jest to realne - odparł policjant, krzywiąc się na widok zmasakrowanego ciała. - Możesz jej bardziej nie ciąć?
Madara kucnął przy martwym ciele i ostrym nożem zaczął kreślić znaki na jej nogach. "Zaciekawcie mnie". Takie słowo w końcu wytworzyły rany.
- Już, skończyłem - zawołał radośnie. - Jak myślisz, koteczku? Jak szybko znajdą jej ciało, skoro szła na urodziny siostry?
~.~
Ciąg dalszy nastąpi ^^.
Trochę błędów.
Wiem.
SorrryX D


Tajjemnicza